piątek, 6 lutego 2015

Nowe produkty w mojej kuchni

Lubię próbować nowych rzeczy, szczególnie w kuchni.
Mam kilka stałych klasycznych potraw, które robię od lat, ale najczęściej lubię eksperymentować. Dlatego z zainteresowaniem przeglądam półki sklepowe w poszukiwaniu nowych inspiracji.

Ostatnio wpadło mi w ręce kilka produktów, które może Was też zainspirują.


Syrop daktylowy - płynny zamiennik cukru czy miodu. Daktyle często zjadane są przez sportowców przed treningiem. Syrop posiada wszystkie dobroczynne własności tych owoców. Witaminy z grupy B i E, wapń, żelazo oraz fosfor. Składa się w 100% z owoców. Można nim polewać placki, dodawać do owsianki, słodzić... w 100g ma 271 kcal.

Olej lniany - bogaty w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (szczególnie omega 3 ponad 50%) oraz fitoestrogeny. Jest doskonały chyba na wszystko - działa przeciwnowotworowo, wspomaga działanie układu pokarmowego, obniża cholesterol, przeciwdziała cukrzycy, otyłości... a przede wszystkim działa pozytywnie na naszą psychikę, a to wszystko za sprawą kwasów omega 3! Produkt można dodawać do produktów spożywanych na zimno, nie należy go podgrzewać. Można dodawać do koktajli, soków, owsianki, sałatek, twarogu, albo pić po prostu łyżeczkę dziennie. Ważna uwaga jest taka, ze olej należy przechowywać w lodówce i spożyć w ciągu około 3 miesięcy od daty produkcji.


Pasta z suszonych pomidorów oraz pasta (tapenda) z oliwek (spożywana w dużych ilościach szczególnie we Francji i Hiszpanii) to produkty dla poprawy smaku. Doskonale sprawdzają się jako dodatki do kanapek, sałatek, humusu, do makaronów. W jednej małej łyżeczce skoncentrowany jest smak pomidorów czy oliwek. Naprawdę polecam bo przełamują nudę.


Na masło migdałowe polowałam bardzo długo i w końcu się udało. Jest przepyszne składa się z 99% prażonych migdałów i smakuje doskonale. Migdały to chyba moje ulubione orzechy, dlatego masło bardzo szybko znika. Migdały są bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe, magnez, mangan,błonnik, a przed wszystkim w witaminę E, która działa przeciwutleniająco, wspomaga nas więc w walce z wolnymi rodnikami. Masło doskonale pasuje do pieczywa. placków, gofrów, owsianki...
Tahini - to pasta z prażonego sezamu, który jest bogatym źródłem białka, witamin z grupy B, A, E, cynku, fosforu, magnezu, potasu, wapnia i żelaza. Jest też bogaty w dobre kwasy tłuszczowe i zawiera przeciwutleniacze - sesamol i sesamolinę, które także wpływają na poprawę młodości naszych komórek. Tahini używam głównie do hummusu i past do chleba. Robiłam kiedyś sama, ale zwykłym blenderem ciężko uzyskać strukturę długo miksowanej tahiny.

wtorek, 3 lutego 2015

"Oswajanie" śniegu i białe śniadanie

Zima w mieście bywa koszmarem. Śniegowe zaspy, nie odśnieżone chodniki, pełne pośniegowej brei ulice. Śnieg w mieście to utrapienie dla pieszych, rowerzystów, osób niepełnosprawnych, rodziców małych dzieci... Bieganie po źle odśnieżonym chodniku też może doprowadzać do frustracji, bo nierówny grunt pod nogami, koleiny i wąskie przejścia nie sprzyjają szybkiemu biegowi i prawidłowej postawie biegowej (cały czas trzeba patrzeć pod nogi ;).



Ale warto spojrzeć na to trochę inaczej. Pamiętam moją pierwszą biegową zimę, kiedy śniegu było całe góry, a ja skakałam po zaspach jak mała kozica, czasem się frustrując, ale w większości przypadków po prostu się ciesząc
Bo warto pamiętać, że w naszym klimacie ciepłą (wiosenno-letnią) pogodę mamy maksymalnie 7 miesięcy! Okres od listopada do końca marca jest niestety najczęściej szary, bury, brudny i po prostu nudny. Ten sam krajobraz, te same bezlistne drzewa, te same poszarzałe trawniki... Ciężkie chmury nad ziemią z czasem przedzierającym się przez nie słońcem... Brzmi pesymistycznie?

Jednak gdy spadnie śnieg, mimo, że jest tak problematyczny - świat zwyczajnie staje się piękniejszy. Dzieci radośnie śmieją się zjeżdżając z górki, rodzice z zapałem ciągną je na sankach, młodzi rzucają się śnieżkami w parku, a spacerujące pary trzymają się za ręce... 
Czemu więc się z tego śniegu w mieście nie cieszyć? W końcu jest tak nietrwały, tak szybko topnieje...

A jak brakuje śniegu, może białe śniadanie?

poniedziałek, 2 lutego 2015

Styczniowe przyjemności (2)

W styczniu biegałam z wielkim zapałem, mimo czasem bolącej stopy, czy innych części ciała. Po biegu masowanie, chłodzenie i rzeka endorfin. Tak styczniowe bieganie było cudowne. Wykręciłam 218 km. Całkiem nieźle jak na tak nieuporządkowany miesiąc.


W styczniu biegałam po innych niż zwykle ścieżkach - nad Wisłą, w łazienkach, na stadionie, wokół Malty w Poznaniu, czy po uliczkach Wrocławia. Pozwalało mi to na podtrzymanie motywacji, oraz z przyjemnością wracania do starej, obieganej już trasy na warszawskiej Woli :). Biegałam po asfalcie, leśnych ścieżkach, śniegu czy błocie. Moje buty chyba nie zawsze to lubiły!


W styczniu wprowadziłam jogę do treningów. Czuję, że jest to doskonałe dla moich mięśni. Są już trochę silniejsze i bardziej rozciągnięte. A ciało bardziej zrelaksowane i elastyczne. Przydaje się to nie tylko przy bieganiu;).

W styczniu byłam książkowym molem. Na mojej nocnej szafce piętrzyły się książki przeczytane i te do przeczytania, a w uszach w czasie biegu wciąż towarzyszył mi Kurt Wallander. Właśnie zaczynam 3 książkę z serii ;). Książki techniczne na razie wciąż przeglądam...



W styczniu biegałam na treningach z FMW. Mega pozytywna inicjatywa i dawka nowej energii treningowej. Nie mam możliwości, ani zapału ;) na uczestnictwo we wszystkich treningach, ale będę starała się w miarę możliwości brać udział w min. jednym treningu w tygodniu. Bo widzę ich efekty, szczególnie w motywacji i przełamywaniu tych barier w mojej głowie!

W styczniu jeździłam na nartach... kolejny rok obiecuję sobie na dłuży wyjazd, który rozmywa się wraz z natłokiem obowiązków na początku roku... Mała odskocznia w Krynicy to mało, ale zawsze coś...

W styczniu starałam się jeść zdrowo. Dużo owoców, warzyw, zdrowego białka... I czerwonego wina - czytałam, że zawarty w nim resweratrol przeciwdziała utracie wagi mięśni związanej z ich nieużywaniem (źródło) ;). Niestety ta zdrowa dieta jakoś przestawała obowiązywać wieczorami... styczniowe wieczory takie długie. W lutym jest sporo do poprawy!