Ostatnio jakoś mi zielono... Zachwycam się otaczającą mnie zielenią (tak świeżą po tej z południa Europy), wybieram na straganach świeży bób, groszek, brokuły, szpinak, cukinie... nie mogąc zdecydować się na jedno...
Jakiś czas temu przeszukując szafkę natknęłam się na pamiątkę z Chin - zieloną herbatę MATCHA, historycznie produkt pochodzi z Japonii, ale dla mnie i tak był idealną pamiątką z Azji.
Matcha jest sproszkowanymi liśćmi zielonej herbaty, które częściowo rozpuszczają się w wodzie. Spożywając ją dostarczamy swojemu organizmowi więcej składników odżywczych (m.in. aminokwasów, antyoksydantów, minerałów czy błonnika) niż popijając tradycyjny napar.
Zielona herbata dodaje nam energii, usprawnia myślenie, pomaga w pozbyciu się toksyn, relaksuje... chyba nie trzeba więcej wymieniać.
Matchę można dodawać do wielu potraw. Można wymieszać ze śmietankowymi lodami, jogurtami, pić ją zalaną gorącą wodą, robić z niej desery... idealnie wpasowuje się w letni klimat!
U mnie doskonale sprawdza się w klasycznym koktajlu z bananem, zmiksowana z jogurtem i mlekiem. Nie mieszałam ją z innymi składnikami , herbata ma dość charakterystyczny smak, którego nie chciałabym przyćmić innymi składnikami.
Spróbujcie też na lato, zamiast mrożonej kawy! Stawia na nogi i mocno orzeźwia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz