Gdy po długim treningu sama woda nie gasi pragnienia...
Ratuje się więc kolorowymi izotonikami (czemu one mają tak dużo cukru ;), wodą kokosową (doskonała, tylko czemu jest tak droga ;), schłodzonym sokiem z buraka i jabłek (czemu przygotowanie go zajmuje tak dużo pracy ;)...
Z pomocą przychodzi DIY izotonik : woda 500 ml, sok z cytryny, łyżeczka miodu (lub więcej), szczypta soli morskiej. Przygotować wcześniej i przechowywać w lodówce. Można dodać świeże owoce - maliny i wiśnie sprawdzają się bardzo dobrze czy świeże zioła - bazylia lub mięta.
Sól odróżnia ten napój od lemoniady i jest tu bardzo ważna. W moim przypadku sód i magnez w wielkich ilościch uciekają ze mnie wraz z potem (doskonale jest to widoczne na ciemnej bawełnianej koszulce po treningu). Serwuję sobie w nagrodę więc garść solonych orzeszów, migdałów czy pistacji tłumacząc sobie, że to jest jak lekarstwo (dzięki temu nie pochłaniam od razu całej paczki).