sobota, 28 marca 2015

Refleksje przedpółmaratonem

10 PZU Półmaraton Warszawski już jutro!
To będzie mój 8 półmaraton! Pierwszy był właśnie 2 lata temu na 8 Półmaratonie Warszawskim.
Pogoda zdecydowanie różniła się od tej, którą teraz mamy za oknami i emocje też...


2 lata temu moim najdłuższym wybieganiem było 16 km, plan realizowałam sumiennie, aż przyszedł wyjazd na narty, a po nim przeziębienie... i tak przed startem stałam z wielką obawą o to czy uda mi się ukończyć ten dystans.
Teraz nie martwię się dystansem :) fajnie byłoby zrobić jakiś dobry wynik, jednak moje żelazo znów znacząco odbiega od normy, dlatego wiem, że nie jest to czas na maksimum mocy (ale jeszcze nie jeden półmaraton przede mną ;).

Wzięło mnie na wspomnienia i chciałam podzielić się moimi błędami z mojej pierwszej połówki (no i może kilku kolejnych), może komuś się przyda :).

- dobrze zawiązane buty... na już nie jednych zawodach sznurówki, postanowiły zrobić mi psikusa (pierwszy półmaraton biegłam w rozwiązanym jednym bucie, żeby się nie zatrzymać!), a może to tylko ja zapominałam ich dobrze zawiązać... W Warszawie chip mamy na sznurówce, głupio by było go w taki sposób zgubić ;)

- śniadanie przed startem, z tym też bywał problem, rzadko biegam rano, jak mi się to zdarza to raczej bez śniadania, ale są to zwykle dużo krótsze dystanse. Czasem przed startem zdarzało mi się zjeść je za małe - ach te emocje! Wtedy już w okolicach 5 km mój wiecznie głodny brzuch nieśmiało dopominał się o więcej, po 15 km wręcz wrzeszczał ;)... lepiej zabrać ze sobą banana, batonik, żel, bułkę z miodem i może zjeść coś przed startem (jeśli sobie o tym przypomnimy) lub podczas biegu. Nasze organizmy są różne, ale warto pamiętać, że przed startem emocje przykrywają potrzebę jedzenia, a gdy złapie nas fala zmęczenia, głód może uderzyć ze zdwojoną siłą. Nie ma co objadać się na siłę, równowaga jest najważniejsza

- buty na zmianę! Oj tak po 21 km, szczególnie, kiedy robimy to pierwszy raz w życiu marzymy o zmianie butów, a przynajmniej skarpetek... ja za pierwszym razem o tym kompletnie nie pomyślałam...

- picie na trasie! Pić trzeba choć trochę na każdym punkcie, do którego warto dopaść tak w połowie (pierwsze stoliki z reguły są najbardziej zapracowane). Z kubka najlepiej zrobić dziubek i zwolnić/zatrzymać się (w zależności od umiejętności), szkoda by wylać cały kubek na siebie, zamiast w siebie. Uwaga na niesprawdzone izotoniki (nie polecam wylewać ich na głowę) ;).

-pozytywne nastawienie - bez niego nie damy rady ukończyć z radością biegu! Pamiętaj robisz to tylko dla siebie, dla własnych celów i satysfakcji! Czerp z tej chwili, zasługujesz na to, żeby cieszyć się tą chwilą! Nie myśl negatywnie, a będzie dobrze!

Półmaraton to piękny dystans, chyba mój ulubiony. W Warszawie Fundacja Maratonu Warszawskiego robi świetną robotę dlatego jestem pewna, że jutro będzie super!






3 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak cię podziwiam, jak bardzo chciałabym w czymś takim wystartować. Kto wie może za rok? Trzymam mocno kciuki. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można w końcówce sierpnia wystartować w półmaratonie praskim :), czasu jest jeszcze całkiem sporo, a wydłużanie dystansu z doświadczenia wiem nie jest najtrudniejsze, organizm szybko się przyzwyczaja. Zdecydowanie trudniej jest walka o to, żeby przyspieszyć ;)
      Trzymam kciuki!

      Usuń
    2. Chyba mi jeszcze forma nie pozwala ;). No, ale nic nie wiadomo. Nie mniej podziwiam :).

      Usuń