Jedzenie! Nie można go pominąć.
Jedzenie w Chinach smakuje inaczej. Nie jedzą zbyt ostro, chyba, że specjalnie dla nas przygotowywali łagodniejsze wersje :). Jedzą dużo, tłusto, zawiesiście, ale zdecydowana większość z nich jest bardzo szczupła. Na tysiące ludzi, których widzieliśmy, spotkaliśmy może z 20 osób z nadwagą! Większość mieszkańców Chin wciąż coś pochłania lub nosi przy sobie wielkie siatki z prowiantem. Przemianę materii mają doskonałą!
Zdecydowanie, królują u nich zupki chińskie. Jedzą je wszyscy, najchętniej na śniadanie, w parku, pociągu, na lotnisku, dworcu, w restauracjach i chińskich fast foodach. Jedzą je oczywiście pałeczkami pomagając sobie łyżką. W sklepach są ich pełne półki, a w miejscach publicznych kłębią się ich pozostałości.
Jedzą też pyszne pierożki gotowane na parze, również w zupie. Bułki na parze z różnym nadzieniem - mój faworyt to makaron ( jak na biegacza przystało :).
Ryżu jedzą sporo, jednak bardziej wieczorem do kolacji z pieczonym czy smażonym mięsem (praktycznie zawsze z kością i tłuszczem). Tu wiele potraw okazała się dla nas niejadalna - zbyt tłusta, zbyt koścista, zbyt tajemnicza :). Plusem były menu ze zdjęciami, choć i tak, jak się czasem okazywało, niewiele można było z nich wywnioskować :). Polecam także zjeść w "trochę gorzej wyglądających knajpach". Tam jedliśmy najlepsze jedzenie :).
Jedzenie uliczne to zupełnie nowy świat! Nie znajdziemy tam hamburgerów czy hot dogów! Są lokalne bułki na parze z nadzieniem, świeżo przygotowane na naszych oczach naleśniki z tajemniczym nadzieniem (obstawiam soję), mięsa, owoce morza czy tofu na patyku! Można też kupić pierożki i zjeść je z torebki foliowej - kto zawracałby sobie głowę podaniem!
"Naleśnik" z kolendrą, szczypiorkiem, jajkiem i niezdidentyfikowanymi dodatkami 5RMB (2,5 PLN) |
Mięso mimo, że na patyku wcale nie musi pozbawione być kości |
Są też amerykańskie fastfoody (McD, Pizza Hut, KFC), bardzo "schińszczone" i stosunkowo drogie.
Kupowanie na ulicy to podstawa dobrych zakupów. Są też sklepy, które z reguły są droższe, nie można się targować :). Zakupy na ulicy wspierają "drobnych przedsiębiorców"
A można tu kupić naprawdę niesamowite rzeczy - nasiona, pestki, świeży makaron, surowe ciasto, ubrania, świeże owoce, chińskie pieczywo, świeże mięso czy ryby...
A wszystko jest maksymalnie wymieszane. Papier toaletowy obok świeżego mięsa, kurczaki obok naprawy rowerów... Łatwo przejść tu na wegetarianizm.
A skoro wegetarianizm :) - świeżych owoców i warzyw jest pod dostatkiem! Owoce są różne. Moje wyobrażenie o świeżej papai było zdecydowanie inne, ale smakuje doskonale szczególnie w parku :)
Najlepszy był jednak ananas sprzedawany na patyku lub już obrany albo obierany na specjalne życzenie.
Oraz świeży miękki kokos i orzeźwiająca z niego woda, a najbardziej słodkie mango! Dostępne w różnych odmianach!
W Chinach byłam w owocowym raju! :)
Jedzenie pałeczkami to wielka sztuka. Chińczycy robią to zjawisko! Byłam pod wielkim wrażeniem gdy widziałam chińczyka trzymającego kawałek kości między pałeczkami i obgryzając ją z taką łatwością! Mają też lekkość i szybkość jedzenia zupy bez ochlapania wszystkiego wkoło :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz