Jedzenie jabłek wciąż jest na czasie. Media już się nimi nasyciły, ale przecież sezon na nie trwa w najlepsze! Teraz właśnie są właśnie najsmaczniejsze i najbardziej wartościowe.
wtorek, 28 października 2014
niedziela, 19 października 2014
Kolory jesieni
Jesień to moja ulubiona pora roku. Mimo, że pierwsze jej sygnały zwiastują wiele wcale nie miło witanych zmian. Dni stają się coraz krótsze, z głębi szaf trzeba wyciągać ciepłe, gryzące swetry, na straganach pojawia się znacznie mniej warzyw i owoców, a ich ceny zdecydowanie rosną.
Przy bieganiu też zachodzą zmiany. Krótkie spodenki kończą sezon, za to coraz częściej pojawia się buff, kolorowe leginsy i dłuższe skarpetki... ale wszystkie te niedogodności rekompensuje mi bajkowa sceneria jesieni.
Uwielbiam te kolory, dające tyle spokoju i ciepła.
Uwielbiam obsypane liśćmi chodniki, na których mogę psotnie rozrzucać liście.
Uwielbiam zapach wilgotnej ziemi, unoszący się w lasach.
Uwielbiam mgliste poranki, w których moje miasto znika.
Uwielbiam wiatr, który rozwiewa moje włosy, wplątując w nie malutkie kolorowe liście.
Uwielbiam świeżo zerwane z drzew dojrzałe jabłka.
Po prostu uwielbiam jesień, szkoda tylko, że ta najpiękniejsza, trwa tak krótko...
piątek, 17 października 2014
Życie po maratonie
Czuję się dziwnie.
Długie przygotowania do maratonu, marzenie o nim po nocach, planowanie rytmu dnia tak, aby znaleźć w nim czas na trening... a teraz czuję się rozdarta. Po tygodniowym wybiciu, przeziębieniu, natłoku spraw służbowych, wybiłam się z rytmu, który towarzyszył mi całe lato.
W planach mam jeszcze półmaraton w listopadzie, ale już wiem, że podejdę do niego już na luzie.
Biegnąc bez intensywnych przygotowań, nie myśląc o życiówce. Obecnie biegam tak długo jak moje ciało chce, bez napinania, bez planu, po prostu cieszę się chwilami jesiennego słońca w butach biegowych.
Mój organizm daje mi sygnały, że potrzebuje regeneracji. Staram się być dla niego dobra - jem dużo białka, witamin, piję świeże soki (z buraków i jabłek wciąż na topie ;).
hit tego roku hummus |
Kolejny tydzień obiecuję sobie karnet na jogę, jednak obowiązki służbowe rzucają mnie po Polsce, więc odkładam to w czasie... na razie wciąż szukam motywacji na jogowanie w domu.
Na razie cieszę się tym stanem, ale nieśmiało czekam na kolejne wyzwania.
Plany na przyszły rok wciąż się klarują, nic nie jest jeszcze postanowione. I mimo, że na mecie maratonu w to wątpiłam, coraz poważniej myślę o maratonie na wiosnę :)
sobota, 4 października 2014
Chlebek bananowy
Kiedy przesadzę z zakupami bananów i nie zjadam ich w terminie, wstydliwie zaczynają pokrywać się brązowymi plamkami, a później brązowieją ze smutku.
Nie przejmuję się ich humorami, bo wtedy idealnie nadają się na chlebek bananowy.
Przepisów na niego jest bez liku, a ja też nigdy nie trzymam się sztywno przepisów, wrzucam do miski wszystko co akurat znajduję w kuchennej szafce. Moja ulubiona baza na ten chlebek pochodzi z bloga
czwartek, 2 października 2014
Wrześniowe przyjemności
No i liście zaczęły spadać z drzew...
Krótkie spodenki czas zmienić na trochę dłuższe leginsy, odkurzyć bluzy i koszulki z długim rękawem.
Krótkie spodenki czas zmienić na trochę dłuższe leginsy, odkurzyć bluzy i koszulki z długim rękawem.
środa, 1 października 2014
Metę na Narodowym! 36 Maraton Warszawski
Maraton biegnie się głową i nogami trochę też.
Człowiek przygotowuje się do niego kilometrami i miesiącami, śni o nim po nocach...
Głowę miałam naładowaną świetnie, nogi wydawałoby się, że też. Dlatego dzielnie wyruszyłam 28.09.2014 na linię startu.
Pierwsze kilometry były mieszanką ekscytacji, radości i ciągłego zerkania na zegarek czy nie biegnę za szybko. Emocje niosły mnie, więc oczywiście biegłam szybciej niż planowałam... eh błędy amatorów :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)