Kiedy przesadzę z zakupami bananów i nie zjadam ich w terminie, wstydliwie zaczynają pokrywać się brązowymi plamkami, a później brązowieją ze smutku.
Nie przejmuję się ich humorami, bo wtedy idealnie nadają się na chlebek bananowy.
Przepisów na niego jest bez liku, a ja też nigdy nie trzymam się sztywno przepisów, wrzucam do miski wszystko co akurat znajduję w kuchennej szafce. Moja ulubiona baza na ten chlebek pochodzi z bloga
2-4 dojrzałe banany (zależy od tego ile akurat będzie ich na moim parapecie)
120 g cukru - najlepiej brązowy
1 duże roztrzepane jajko
70 g masła
szczypta soli
garść płatków owsianych, żytnich lub orkiszowych
120-150 g mąki ( u mnie mieszanka pszennej i pełnoziarnistej w stosunku około 2:1)
proszek do pieczenia (łyżeczka)
Banany rozgnieść widelcem, dodać jajko, miękkie masło, a później resztę składników. Całość mieszamy widelcem. Mogą pozostać większe kawałki banana. Przelać ciasto do foremki, stawić do gorącego piekarnika (190 C z termoobiegiem) i piec około godziny. Sprawdzać patyczkiem do szaszłyków stopień upieczenia. Ciasto jest gotowe, gdy patyczek jest suchy.
Do ciasta można też dodać masło orzechowe, nutellę, orzechy, bakalie, więcej płatków owsianych lub miód...
oj zjadłabym :) Od 2 tygodni nie miałam pieczywa w ustach, aż ślinka mi cieknie na samą myśl :p pozdr
OdpowiedzUsuń