Nie lubię upałów! Zdecydowanie chętniej idę biegać przy temperaturze -5 niż przy +25.
Co prawda warstw jest trochę lżej, bo warstw odzieży mam na sobie mniej, ale nie chroni już ona przed warunkami atmosferycznymi.
I tak mamy już chyba lato... cieszę się bardzo, ale ma to też swoje minusy - zostaję zmuszona do biegania w nowych przedziałach czasowych...
Do tej pory najchętniej biegałam po pracy - wszystko zorganizowane było dość dobrze. Powrót z pracy z nastawianiem się na trening, a po treningu regeneracyjna - obiadokolacja, aby poskromić mój wielki pobiegowy apetyt :).
Wielu biegaczy uwielbia poranne bieganie... bardzo chciałabym do nich również należeć. Poranne bieganie ma tak wiele plusów, ale mój zmysł nocnej sowy zdecydowanie nie pozwala mi na wyjście z wygodnego łóżka przed 7 rano... Planowałam w tym roku nad tym trochę popracować. Może w końcu się uda :).
Bieganie wieczorem lubię bardzo! Miasto już ochłonęło po ciężkim dniu i rozbłyska kolorami nocy...
Temperatura powietrza spada w tempie rozgrzewania się organizmu i łapiemy wspólnie balans.
Temperatura powietrza spada w tempie rozgrzewania się organizmu i łapiemy wspólnie balans.
Jednak często późnym wieczorem nie mam siły na jakiś mocniejszy trening, a czasu na dłuższy.. bo jeszcze jakiś posiłek regeneracyjny, jeszcze jakieś rozciąganie kąpiel, a na koniec endorfiny biegowe nie pozwalają zasnąć :D.
Chyba czas wybrać się na treningi z Night Runnersami :) oni wiedzą jak biegać przy świetle księżyca ;)
Chyba czas wybrać się na treningi z Night Runnersami :) oni wiedzą jak biegać przy świetle księżyca ;)
Takie dylematy biegacz amator ma w lato ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz