Kiedyś przechodziłam obok nich obojętnie, były takie... mało soczyste..., ale wystarczyło poddać je działaniu wysokiej temperatury i stały się jedną z moich owocowych miłości. Temperatura wydobywa z nich niesamowitą kwaskowatą słodycz i ciągnącą złocistą konsystencję.
Idealne w słodkich wypiekach, spróbujcie koniecznie z tartą tatin , jako dodatek do ciasta drożdżowego, knedli, albo do owsianki...
klasyczna owsianka z karmelizowanymi morelami (podgrzanymi na patelni z łyżeczką cukru) i malinami |
W lecie koniecznie muszę zrobić z nich dżem... W chłodne dni pozytywnie nastraja w zestawie z bułką przed długim treningiem. Nie smakuje tak mdło jak większość "żółtych" dżemów, bo morelowa kwasowość dodaje mu charakteru, a połączeniu z wanilią tworzy duet doskonały!
Dźem robi się niezwykle prosto do kilogram wypestkowanych moreli ze skórką zasypuje się cukrem (200-400 g w zależności od porzadanej słodyczy i dojrzałości moreli) i gotuje się na średnim ogniu przez godzinę. Można w międzyczasie parę razy zamieszać i zdjąć pojawiającą się pianę. Następnie dodaję ziarenka z laski wanili i całą laskę wrzucam do garnką. Gotuję tak znów około godziny. I tak dżem jest gotowy. Można dodać trochę soku z cytryny - gdy morele były bardzo słodkie.
Gorący dżem przekładam do gorących i wyparzonych słoików i zakręcam :).
Na zimno zmiksowałam te bardziej dojrzałe z jogurtem, w koktajlu z płatkami migdałowymi :) idealne po wieczornym treningu!
Morele to skarbnica wartości odżywczych, mają mnóstwo beta karotenu, która w lecie dodatkowo wspomoże ochronę naszej skóry i oczy przed słońcem (100g zapewnia dzienną dawkę witaminy A!). Są też bogate w witaminy z grupy B, witaminę E, potas, żelazo, magnez, wapń, fosfor i błonnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz