wtorek, 21 stycznia 2014

Sposób na przetrwanie zimy

W środę gdy pojawił się śnieg ogarnął mnie wielki entuzjazm...
Biały puch przykrył wszytko co było szare, brzydkie i brudne. Parki i drzewa wyglądały magicznie.
Śnieg pod stopami skrzypiał tak radośnie! Radość dawały zarówno ciężkie treningi na świeżym śniegu, jak również widoki bałwanów, dzieci szalejących na sankach...




Jednak po tygodniu zimy, entuzjazm ustępuje miejsca zmęczeniu... Piękna zima szybko pokazała pazurki. Temperatura spadła, pojawił się silny wiatr, sypiący zmrożony śnieg w twarz i do tego zamarzający deszcz tworzący szklankę na chodnikach. Bieganie w takiej zimie, bywa trudne, niebezpieczne i mało przyjemne. 
W takich chwilach wiele osób szczerze deklaruje niechęć do zimy... trudno nie przyznać im racji, gdy zamiast pokazywać swojego pięknego oblicza, zima  trochę się nad nami znęca.

Przecież, można spróbować spojrzeć na to z innej strony. Zima to niesamowity trening naszej głowy, naszego charakteru. Portale biegowe motywują ostatnio hasłem - "nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery"... na pewno dla większości biegaczy jest to doskonały motywator bo jak to ja, ja mam słaby charakter... 
Nie zgadzam się z tym, że nie ma złej pogody, bo niestety jest - jest to ta pogoda, która zabiera Ci radość z uprawiania sportu na świeżym powietrzu. Oczywiście nie ma ściśle określonych barier i przedziałów temperatury, siły wiatru czy intensywności opadów. Wszystko siedzi w głowie... I tu zaczyna się właśnie ta siła charakteru.
Bo jak to napisał Haruki Murakami "chodzi o to, żeby radość, jaką odczuwam na końcu każdego biegu, przetrwała do dnia następnego". Dlatego, czasem nie warto robić nic na siłę jeśli bardzo, bardzo się czegoś nie chce. W ciężkie dni warto dać sobie chwilę treningowego wytchnienia, żeby zatęsknić za tą radością...
W dni kiedy nam się nie chce, a planowaliśmy ... warto spróbować się zmusić, żeby założyć te buty biegowe i wyjść na zewnątrz. Czasem potrzeba czasu, żeby się rozkręcić - zwykle daję sobie 20 minut - jeśli wciąż nie czuję przyjemności wracam - rzadko się to zdarza, jednak niestety może...

Warto wtedy poświęcić więcej czasu na inną formę przyjemności, można poćwiczyć formę w domu, na basenie, w saunie, pójść na jogę, popracować nad stabilizacją lub mocniej się porozciągać... można też przygotować coś rozgrzewającego, od środka... można nawet raz na jakiś czas powiedzieć sobie jutro... pamiętaj, że wszystko co robisz, rób dla siebie, z myślą o sobie, a nie tylko o numerkach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz