poniedziałek, 31 marca 2014

Marcowe przyjemności

W marcu biegłam całym sercem witając wiosnę. Poszukując początkowo nieśmiałych, a później już niezaprzeczalnych jej sygnałów. Pierwszych kwiatów delikatnie pachnących i pierwszych brzęczących owadów...


Biegłam wąchając pierwsze kwitnące drzewa, które dodały mnóstwo uroku zmęczonemu długim przedwiośniem miastu. Rozkwitające drzewa wywoływały uśmiechy na buziach przechodniów, dodając jeszcze więcej radości marcowym dniom.


Biegałam w ciepłym przedwiosennnym deszczu, delikatnie moknąc, przeskakując kałuże. Zachmurzone niebo szybko jednak przeciera słońce, którego promienie osuszają krople deszczu z twarzy.


Biegałam po dłuższym "odwyku biegowym" ciesząc się jak dziecko, łapiąc zadyszkę i racjonalnie żegnając się ze startami na najbliższe miesiące... aby później realizować ambitne założenia z początku roku.
Biegałam planując wakacje! Zagraniczne i lokalne wyjazdy, które będą każdy z osobna"wyjazdami życia" :)! Biegłam wskakując na rower i marząc o długich na nim podróżach...


Biegałam słysząc o intensywnych przygotowaniach do półmaratonu i kwietniowego maratonu. Śledząc zmagania i nadzieje wielu osób, obserwując tych łamiących swoje życiówki i przebiegając pierwszy raz dystans półmaratonu, czułam się częścią tej biegowej rodziny, mimo, że sama musiałam znaleźć się trochę na poboczu przygotowań.


Marzec minął stanowczo za szybko. Nadchodzący kwiecień przeleci jeszcze szybciej, a potem przyjdzie piękny maj, a z nim zapach lata i długo wyczekiwane maki na łąkach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz